Radosław Kucharski: Chcę pracować z zawodnikami, którzy pragną zapisać się w historii klubu - Legia Warszawa
Plus500
Radosław Kucharski: Chcę pracować z zawodnikami, którzy pragną zapisać się w historii klubu

Radosław Kucharski: Chcę pracować z zawodnikami, którzy pragną zapisać się w historii klubu

Dyrektor sportowy Legii Warszawa, Radosław Kucharski w rozmowie z Legia.com odsłania kulisy ostatnich transferów i zdradza, co czeka nas w nadchodzącym okienku.

Autor: Przemysław Gołaszewski

Główny sponsor Plus500
  • Udostępnij

Autor: Przemysław Gołaszewski

Radosław Kucharski w rozmowie z Legia.com odsłania kulisy ostatnich transferów i zdradza, co czeka nas w nadchodzącym okienku. Dyrektor sportowy Legii Warszawa szczegółowo opisał sytuację konkretnych piłkarzy i sztabu szkoleniowego oraz metamorfozę Legii i przyszłość klubu.

 

Legia.com: - Zbliżamy się do końca sezonu, mamy dużą przewagę nad rywalami, ale budowa drużyny to wciąż otwarty projekt.

Radosław Kucharski, dyrektor sportowy: - Etap budowy zespołu nigdy się nie zamyka. Zrealizowaliśmy pierwszą część planu latem ubiegłego roku, sprowadzając sześciu piłkarzy, w okresie zimowym włączyliśmy zawodników z naszej Akademii i pozyskaliśmy czterech nowych graczy. Natomiast zbliża się kolejne okienko letnie i chcemy ten zespół w dalszym ciągu stopniowo rozwijać i udoskonalać. Ten etap, czy to w Legii Warszawa czy w każdym innym klubie, nigdy nie jest zakończony.

 

- Jak mógłbyś podsumować zimowe okienko transferowe?

- Generalnie podchodzę do każdego transferu z bardzo dużą dozą czasu, jeśli chodzi o ocenę. Samo kontraktowanie piłkarzy i ich adaptacja przebiega bardzo różnie. Każdy zawodnik to indywidualny przypadek, mający swoją historię. Pierwsze miesiące są zawsze trudne do oceny. To czas adaptacji do zespołu – jeden piłkarz zrobi to płynniej, inny ma trudności i wymaga więcej czasu. To normalne. Właściwa ocena wymaga większej perspektywy czasu, dłuższej pracy z konkretnym graczem, a także spojrzenia na piłkarza pod kątem wielu rożnych aspektów.

 

- W zimowym okienku mocno otworzyliśmy się na rynek wschodni - dlaczego?

- Nie podchodziliśmy do tamtego okienka na zasadzie: stawiamy na rynek wschodni, zachodni lub polski. Finalnie można powiedzieć, że wszyscy sprowadzeni piłkarze są ze wschodu, aczkolwiek nie było tak, że kierunek zachodni nas całkowicie nie interesował. Zawsze mamy przygotowaną listę kandydatów, która bazuje na wartościach sportowych, naszych opiniach i rekomendacjach. Rozmawiamy z piłkarzami ze wschodu, zachodu i z Polski. To okienko rzeczywiście ułożyło się jednokierunkowo, ale nie zamykamy się na inne strony świata.

 

- Istnieją dostrzegalne różnice w ogólnych profilach piłkarzy ze wschodu i z zachodu? Czy jest jakaś tendencja w szkoleniu graczy za naszą wschodnią granicą, która ich wyróżnia?

- Każdy piłkarz to osobna historia. Zawodnik, którego szukamy na rynku transferowym ma być docelowo wpleciony w profil pasujący do Legii Warszawa. Profil dotyczy wartości sportowych, które może dodać naszemu zespołowi i wartości, których brakuje nam w danym momencie, by naszą drużynę urozmaicić, podnieść jej poziom. Musimy dostarczyć trenerowi wszechstronnych narzędzi, aby miał on różne możliwości wykorzystania ich i zastosowania konkretnych manewrów taktycznych w zależności od przeciwnika, rozgrywek. Dlatego też profile piłkarzy są opracowywane na bazie tego, jak chcemy grać w piłkę, ale muszą też do siebie pasować i wzajemnie się zazębiać.

Zdjęcie

"Musimy dostarczyć trenerowi wszechstronnych narzędzi, aby miał on różne możliwości wykorzystania ich i zastosowania konkretnych manewrów taktycznych w zależności od przeciwnika, rozgrywek. Dlatego też profile piłkarzy są opracowywane na bazie tego, jak chcemy grać w piłkę, ale muszą też do siebie pasować i wzajemnie się zazębiać."

- Jak określiłbyś aktualny poziom, na jakim znajduje się zespół?

- To na jakim jesteśmy poziomie zweryfikują europejskie puchary. Zespół cały czas jest w fazie udoskonalania. Trwa praca nad powtarzalnością, automatyzmami i większą dyscypliną taktyczną. Są to elementy, które rzeczywiście będą zweryfikowane na poziomie Europy. To jest nasz cel i sprawdzian. Natomiast, odpowiadając jednoznacznie na pytanie, warunki które musimy spełniać jako drużyna to szybkość gry, powtarzalność i wysoka dyscyplina taktyczna.

 

- Duże emocje wywołał transfer Ernesta Muciego.

- Transfer Ernesta trwał bardzo długo, wyjątkowo długo. Był wymagający dla obu stron. Ernest zagrał bardzo dobrą rundę w lidze albańskiej i wzbudził ogromne zainteresowanie. Wiele tygodni pracowaliśmy w absolutnej ciszy. W chwili, gdy wystąpiły spekulacje medialne, błyskawicznie pojawiły się przeróżne propozycje dla Ernesta i ludzi z nim pracujących. Cieszę się, że wybrał nasz projekt. Myślę, że to będzie piłkarz, który po kilku tygodniach pracy, da nam mnóstwo radości.

 

- Możemy zdradzić, kogo pokonaliśmy w wyścigu o Ernesta?

- To przede wszystkim pytanie do agenta piłkarza. On ma dużo więcej informacji na temat konkretnych propozycji. Wiem, że były tematy ligi belgijskiej i ligi włoskiej. Piłkarz miał wiele możliwości przeprowadzki zimą, a w letnim okienku transferowym pojawiłoby się ich jeszcze więcej, więc tym bardziej cieszy nasza sprawność i doprowadzenie tego transferu do szczęśliwego finału.

 

- Czym przekonał nas do siebie Jasur Yakshibaev?

- Jasur był zawodnikiem, który zdominował w poprzednim sezonie ligę białoruską. W 27 meczach strzelił 16 goli i zanotował sześć asyst. Był absolutnie wyróżniającym się graczem w rozgrywkach. Jest to zawodnik, który pierwszy raz pojawił się w tej części Europy. Z różnych względów dołączył do nas stosunkowo późno. Mieliśmy świadomość, że będzie wymagał odpowiedniego przygotowania, ostatni mecz zagrał w listopadzie. To dużo wcześniej niż my zakończyliśmy pierwszą rundę. Trafił do nas bez okresu przygotowawczego. W międzyczasie pojawiło się sporo propozycji kontraktowych z Azji, więc rywalizacja o Jasura również była zacięta. Musimy wykazać się w jego przypadku cierpliwością. Pierwszy raz znajduje się w tak dużym klubie, ale równomiernie z pozostałymi zawodnikami pracuje podczas treningów. Widać po nim, że będzie wartościowym graczem, ma ogromne umiejętności techniczne i potrafi podjąć ciekawe rozwiązania na boisku.

 

- Jak radzimy sobie z różnicami kulturowymi w zespole?

- Mamy naprawdę dużo pomysłów w stosunku do piłkarzy z zewnątrz, aby odpowiednio ich zaadoptować i pomóc się odnaleźć nie tylko w nowej lidze, ale też w nowej rzeczywistości. Temat religii powiela się przy wielu zawodnikach, ale na tę chwilę uważam, że adaptacja przebiega naprawdę pomyślnie. Jasur jest otwartym człowiekiem, chętnym do rozwoju i zaaklimatyzowania się w Polsce. Widać, jaką radość daje mu praca w Legii. Został dobrze przyjęty przez drużynę. Jestem o niego spokojny.

Zdjęcie

"Wiem, że były tematy ligi belgijskiej i ligi włoskiej. Ernest Muci miał wiele możliwości przeprowadzki zimą, a w letnim okienku transferowym pojawiłoby się ich jeszcze więcej, więc tym bardziej cieszy nasza sprawność i doprowadzenie tego transferu do szczęśliwego finału."

- Pozyskiwanie zawodników z takich lig, jak białoruska czy albańska wiąże się z jakimiś dodatkowymi utrudnieniami?

- Każdy transfer wymaga indywidualizacji i innych metod negocjacyjnych. Niektóre wymagają większej cierpliwości, z kolei inne nieco kreatywności lub sprytu. Transfery Jasura i Ernesta wiązały się z długimi negocjacjami, ale nie odbiegały standardem od transferów przeprowadzonych z klubami z Europy Zachodniej lub z Polski.

 

- Linia obrony to formacja, która prawdopodobnie może się zmienić. Artem Shabanov dobrze wprowadził się do drużyny, ale nie jest przez nas kupiony. Czy istnieje szansa, że Ukrainiec zostanie z nami na dłużej?

- Jeżeli chodzi o Artema – umowę ma do końca rundy. Kwestie ewentualnego przedłużenia zostawiliśmy na przełom kwietnia i maja. To proces nieco skomplikowany i na razie jest za wcześnie, aby rozmawiać o jego sytuacji. Mamy jednak pewne furtki. Rzeczywiście, Artem wszedł płynnie do zespołu, dawał nam dużo możliwości. Teraz niestety kontuzja przerwała regularną grę. Kwestię wzmocnień w środku obrony nieco bym rozszerzył. Obecnie gramy ustawieniem z trójką centralnych defensorów, zespół jest tak ułożony, że chcemy przewidzieć ruchy i wyprzedzić rynek. Sporo naszych piłkarzy gra dziś bardzo dobrze w piłkę.

 

- Musimy poruszyć temat innego piłkarza z Ukrainy. Jak wygląda przyszłość Nazarija Rusyna w Legii Warszawa?

- Na tę chwilę piłkarz został przesunięty do drugiego zespołu decyzją klubu. W ostatnich dniach zrobiło się wokół niego gorąco, natomiast dalsza współpraca między Legią i Rusynem zależy od samego zawodnika i sygnałów, jakie będzie dawał z drugiej drużyny oraz jak szybko wróci do pierwszego zespołu. Każdy piłkarz musi przemawiać boiskiem, aby wywalczyć minuty. To zasada dotycząca wszystkich zawodników Legii Warszawa. Tak jak powiedziałem, wszystko zależy od świadomości piłkarza, jego dążenia do samodoskonalenia i pomocy zespołowi. Nie jest to pierwszy piłkarz w historii Legii Warszawa, który został odesłany do drugiego zespołu. Niektórzy po takim zesłaniu i znalezieniu się w podobnej sytuacji, wyciągali wnioski i odbijali w drugą stronę a potem robili dużą karierę w Europie.

 

- Częścią defensywy są też bramkarze. Mamy ich obecnie pięciu w pierwszej drużynie. Czy Czarek Miszta ma szansę zostać bramkarzem numer jeden?

- Czarek jest jednym z kandydatów na pozycję numer jeden. Natomiast wszyscy widzimy, że w Legii nie ma nic za darmo. Talent nie oznacza jeszcze regularnej gry. Nie dotyczy to tylko Czarka, ale każdego innego młodego piłkarza. Mamy pomysł na Czarka, ale rozwój jego kariery, intensywność grania meczów i dalsze zbieranie minut zależy od niego. Musi podnieść poprzeczkę wyżej i stać się regularnym zawodnikiem, a to temat ambicjonalnie dla niego jasny.

 

- Bartosz Slisz obchodził niedawno 22. urodziny. Tracimy zatem zawodnika, któremu przysługiwał status młodzieżowca. Kto go zastąpi?

- W temacie młodzieżowca kluczowe w perspektywie przyszłego sezonu jest wykorzystanie kwietnia, maja i czerwca, aby młodzi piłkarze, którzy dziś trenują w pierwszym zespole, wywalczyli kredyt zaufania w oczach trenera. Muszą budować swoją pozycję. Wiek młodzieżowca kończy się nie tylko Bartkowi, ale też Kacprowi Kostorzowi. W grupie młodzieżowców na następny sezon znajdują się zawodnicy, którzy przeszli szkolenie w Akademii: Cezary Miszta, Kacper Tobiasz, Kuba Kisiel, Szymon Włodarczyk, Maciek Rosołek, Kacper Skibicki, liczę również na Ariela Mosóra. Natomiast w ich głowie nie może pojawić się komfort i zbyt duża pewność, bo to ich zgubi. Chcę pracować z młodymi piłkarzami, którzy mają ambicję dojść do pierwszego zespołu, a potem walczyć o minuty i trofea, dla których ważne jest, by zapisać się w historii Klubu. Piłkarze z drużyn do lat osiemnastu czy siedemnastu przez systematyczną pracę również mogą dołączyć do pierwszej drużyny. Widzę tam intrygujących kandydatów. Trener Czesław Michniewicz ma odpowiednie narzędzia, by zastąpić Bartka Slisza.

Zdjęcie

"Chcę pracować z młodymi piłkarzami, którzy mają ambicję dojść do pierwszego zespołu, a potem walczyć o minuty i trofea, dla których ważne jest, by zapisać się w historii Klubu."

- Kacper Skibicki pokazał już, że potrafi dać impuls w ważnym momencie, natomiast Kuba Kisiel jest bardzo chwalony przez trenera. Czy Twoim zdaniem Ci zawodnicy mają już szansę na regularną grę w pierwszym zespole?

- Obaj piłkarze mają bardzo podobny „przebieg” w pierwszym zespole. Kacper Skibicki pojawił się może trochę wcześniej od Bartka, ale to różnica raptem kilku tygodni. Obserwując treningi, ich podejście mentalne, widzę, że są na odpowiedniej drodze, by walczyć o wyjściowy skład i swoje minuty. Chciałbym, aby Kacper i Kuba pracowali z pierwszym zespołem przez kolejny sezon i mieli możliwość podnoszenia swoich umiejętności i rozwoju pod kątem piłkarskim oraz pozapiłkarskim.

 

- W ostatnich tygodniach przedłużyliśmy kontrakt z Luquinhasem, jednym z najbardziej wyróżniających się piłkarzy w naszej lidze. Czy Brazylijczyk może zostać z nami na kolejne lata?

- Przede wszystkim jest to temat, który daje nam wiele możliwości. Luquinhas jest z nami od półtora roku. W tym czasie zrobił niebywały postęp i ogromną różnicę. Jest to piłkarz zjawiskowy. Przedłużenie kontraktu z Luquinhasem było docenieniem jego umiejętności, a zarazem zapewnienie nam możliwości budowy przyszłości z tym graczem u boku. Bazowaliśmy wyłącznie na elementach sportowych, stwarzając sobie jednocześnie lepsze warunki rynkowe. Nie ma co oszukiwać i robić tajemnic – wokół samego piłkarza jest spore zainteresowanie, ale przedłużenie kontraktu na tak długi okres powoduje, że Luquinhas patrzy na nasz klub w długofalowej perspektywie.

 

- Luquinhas wkrótce zostanie tatą, a to też może nam pomóc go zatrzymać.

- Może to łączyć się z całą historią. W maju ma przyjść na świat jego pierwsze dziecko. Cieszę się, że w każdej życiowej sytuacji, w której Luquinhas się znajdzie, będzie dobrze wspominał Warszawę. Być może całe otoczenie domowe Luquinhasa widzi swoją przyszłość w stolicy Polski.

 

- Brazylijczyk jest przykładem perełki wyciągniętej po cichu i niespodziewanie. Podobnie było z Ernestem Mucim. Możemy spodziewać się latem kolejnych tego typu odkryć?

- Generalnie jestem zwolennikiem ciszy w transferach. Jest to zauważalne na każdej płaszczyźnie, że staramy się przekazywać informacje późno. Rzeczywiście mocno pracujemy z działem scoutingu, aby ten zespół jeszcze wzmocnić i urozmaicić. Jeżeli wygramy rywalizację o następne talenty, które mamy na oku, to będziemy mieć jeszcze barwniejszą drużynę.

Zdjęcie

"Luquinhas jest z nami od półtora roku. W tym czasie zrobił niebywały postęp i ogromną różnicę. Jest to piłkarz zjawiskowy. Przedłużenie kontraktu z Luquinhasem było docenieniem jego umiejętności, a zarazem zapewnienie nam możliwości budowy przyszłości z tym graczem u boku."

- W tym sezonie w doskonałej formie jest Josip Juranović, a jego sprowadzenie do Legii wciąż zastanawia kibiców. Jak to się stało, że reprezentant Chorwacji – wicemistrzów świata – i były kapitan Hajduka wybrał Legię?

- Fakt, że Josip Juranović gra w reprezentacji Chorwacji to też zasługa Legii, bo wcześniej tych występów miał mniej i nie pojawiał się na zgrupowaniach. Jego obecność w drużynie narodowej jest pracą samego Josipa, ale też świadomym wyborem piłkarza, który został podjęty kilka miesięcy temu przez zawodnika i jego agenta. Muszę powiedzieć, że ten transfer był jednym z najbardziej skomplikowanych transferów, jakie przeprowadziłem. Kluczem było otwarte nastawienie Josipa i „załapanie” projektu Legii Warszawa. Dopiero wtedy mogliśmy przejść do następnych kroków. Cieszę się, że do nas dołączył, bo z perspektywy ostatnich miesięcy jest to niezwykle wartościowy transfer.

 

- Podobno kluczową rolę odegrała prezentacja, którą przedstawiliście zawodnikowi.

- To nie tylko kwestia Josipa. Prezentacja jest pierwszą częścią nieoficjalnych negocjacji, ale dla mnie ma też inny wymiar. Jest to moment w którym mogę poznać bliżej myślenie zawodnika. To dla mnie niezwykle ważne, by poczuć jakim człowiekiem jest zawodnik. Chcemy też zawsze opowiedzieć o klubie, o filozofii drużyny, o naszym miejscu docelowym, do którego zmierzamy. Taka sytuacja miała miejsce przy sprowadzeniu Josipa, ale też przy Erneście Mucim i przy Luquinhasie oraz innych zawodnikach. Powtarzamy to, a następnie piłkarze podejmują konkretne decyzje. Dzięki naszym osobistym rozmowom udało się sfinalizować te transfery.

 

- Innym piłkarzem, o formie którego głośno, jest Bartosz Kapustka. Spodziewałeś się, że odrodzenie tego gracza nastąpi tak szybko?

- Uważam, że Bartek nie pokazuje jeszcze całego potencjału. Jest oczywiście na odpowiedniej drodze, ale ma jeszcze elementy do poprawy, które powinny być priorytetowe dla niego i on dobrze o tym wie. Wtedy może zdominować ligę. Bartek gra na wysokim poziomie, ale według mnie może grać jeszcze lepiej. Znam go bardzo dobrze, próbowałem sprowadzić Bartka do Legii cztery razy, obserwowałem go przez lata i wiem, że nie osiągnął jeszcze szczytu formy.

 

- Jak dużą rolę w procesie „przywracania” Kapustki odegrał i wciąż odgrywa trener Michniewicz?

- Na pewno współpraca i znajomość Bartka z reprezentacji ułatwia trenerowi pracę. Widać, że istnieje między nimi nić porozumienia, czuć chemię. Trener jest wymagającą osobą w stosunku do piłkarzy, czy to do Bartka czy do innych, i każdemu będzie stawiał wysoko poprzeczkę. Nadrzędnym celem jest dobra gra całej drużyny.

 

- Zachwycamy się też Tomasem Pekhartem. Jego wysoka forma może być dla nas paradoksalnie niebezpieczna? Czy ten piłkarz będzie rozchwytywany podczas nadchodzącego okienka?

- Tomas gra swój najlepszy sezon w życiu. Pewnie zmierza po koronę króla strzelców i myślę, że trudno go będzie dogonić. Nie postrzegam tego w kontekście zagrożenia ewentualnym transferem. Cieszę się z tego, gdzie Tomas jest w swoim życiu. Jest szczęśliwym człowiekiem. Dzięki bardzo dobrym występom w Legii Warszawa, ponownie otworzył sobie furtkę do reprezentacji Czech. Cieszy to dyrektora sportowego, trenera i cały zespół. Mamy oparcie w Tomasie, który strzela regularnie gole i jest ważną częścią drużyny nie tylko na boisku.

 

- Spodziewaliście się, że on może aż tak odpalić?

- Sama konstrukcja zespołu jest tak dobrana, że Tomasowi bardzo dobrze finalizuje się pracę innych piłkarzy. Zawodnicy poznali Tomasa i grają w piłkę tak umiejętnie, że potrafią wykorzystać jego potencjał, ambicję i niesłabnącą chęć zdobywania bramek. Ten głód w Tomasie podoba mi się najbardziej, gdy po pierwszym golu idzie po następne, gdy zmarnuje sytuację, okazuje sportową złość, a nie smutek. Wrócę do poprzedniego sezonu. Tomas dołączył do nas stosunkowo późno, pod koniec lutego 2020 roku, ale już w pierwszej rundzie miał dobre statystyki. Można było z nich wywnioskować, że przy dobrym dalszym wkomponowaniu nowych zawodników, będzie miał jeszcze wiekszą tendencję zwyżkową. Ta statystyka jest ciągła i stabilna od momentu podpisania kontraktu. To pokazuje, jak dobrze się u nas odnalazł i jak bardzo odpowiada mu nasz styl.

Zdjęcie

"Muszę powiedzieć, że transfer Josipa Juranovicia był jednym z najbardziej skomplikowanych transferów, jakie przeprowadziłem. Kluczem było otwarte nastawienie Josipa i „załapanie” projektu Legii Warszawa. Dopiero wtedy mogliśmy przejść do następnych kroków."

- Do zdrowia wraca Marko Vesović, co może sprawić problem bogactwa na wahadłach. Jak chcemy pogodzić Veso, Josipa, Filipa Mladenovicia i Pawła Wszołka?

- Przewrócę to pytanie. Rolą dyrektora sportowego jest stworzenie bogactwa wyboru trenerowi, a rolą trenera jest wykorzystanie tego bogactwa. To dwie inne perspektywy, ale cel do którego dążymy jest taki sam. Widzę i czuję jak Marko mocno pracuje nad powrotem na boisko, jaką ma determinację w sobie, by dołożyć choćby cegiełkę do tytułu. Od poniedziałku wszedł w trening zespołowy i jeżeli będzie wszystko przebiegało pozytywnie,to jestem spokojny, że trener umiejętnie wykorzysta to bogactwo.

 

- Legia wysłała kilku zawodników na wypożyczenia. Jaka przyszłość czeka tych graczy i czy możemy spodziewać się kolejnych wypożyczeń?

- Dziś poza klubem mamy zawodników będących w ciągłym monitoringu. Grupa tych piłkarzy jest objęta kilkoma nazwiskami. Bardzo dużo zależy od samych graczy. Każdy z nich ma wiek młodzieżowca i jest w dobrym momencie, by wrócić do Legii. Od momentu wznowienia rozgrywek bacznie się im przyglądamy. Po zakończeniu sezonu będziemy decydowali o przyszłości. To samo dotyczy zawodników grających teraz w Legii. Dziś jest jeszcze za wcześnie, by ocenić, co wydarzy się w życiu młodego piłkarza za dwa miesiące.

 

- W ostatnich miesiącach Legia przeszła metamorfozę pod kątem filozofii gry i preferowanej formacji taktycznej. Jak dyrektor sportowy ocenia te zmiany?

- Proces ten nie jest jeszcze dla mnie elementem do oceny. Sama zmiana formacji nastąpiła przed meczem z Rakowem Częstochowa. To krótki okres grania w tym ustawieniu. Najłatwiejszą oceną zespołu jest ta z punktu widzenia tabeli i przewagi punktowej. Dyskutujemy z trenerem na temat tego, jak poruszamy się po boisku, gdzie są nasze mocne strony, a gdzie wymagamy poprawy. Jest to oparte na znacznie pogłębionej analizie.

 

- Zmiana formacji wpłynęła na pracę działu sportowego? Inna filozofia gry stawia inne wymagania przed zawodnikami i ich charakterystyką.

- Z jednej strony wymaga to nieco innego profilowania graczy, ale z drugiej strony jesteśmy w stanie reagować na bieżąco. Zmienia to etap finalizacji pewnych rozmów i ewentualnego odłożenia niektórych projektów na później. W samym przebiegu współpracy co do sprowadzenia nowych piłkarzy, nie wpływa to znacznie na naszą działalność.

 

- Zmianą podlega również sztab szkoleniowy. Mamy już trenera z Włoch - Alessio De Petrillo dołączył do drużyny zimą. Pojawią się kolejne nazwiska z zagranicy?

- Patrząc na modyfikacje sztabu i jego rozbudowę, jestem bardzo otwarty. Klub nie chce kierować się paszportami, ale jakością pracownika, który może zostać zatrudniony. Do Legii spływa wiele zgłoszeń od trenerów z wielu części Europy. Od trenerów przygotowania fizycznego, scoutów, trenerów grup młodzieżowych, którzy chcieliby dołączyć do Legii Warszawa. Stoi za tym nasza otwartość. Każdy temat kolejnego trenera w sztabie, czy to Polaka czy obcokrajowca, będzie rozpatrywany pod wieloma kątami, ale przede wszystkim musi iść za tym wiedza merytoryczna.

Zdjęcie

"Zawodnicy poznali Tomasa i grają w piłkę tak umiejętnie, że potrafią wykorzystać jego potencjał, ambicję i niesłabnącą chęć zdobywania bramek. Ten głód w Tomasie podoba mi się najbardziej, gdy po pierwszym golu idzie po następne, gdy zmarnuje sytuację, okazuje sportową złość, a nie smutek."

- Za moment rozpoczniemy gorące miesiące transferowe. Jesteś gotowy na presję, która znów się pojawi? Co okienko czytamy krytykę i pochwały.

- Zamienię słowo presję na adrenalinę, którą odczuwam jak motywację. Pracuję w Legii dwanaście lat, z czego od 2013 roku byłem szefem skautów, teraz dyrektorem sportowym. Krytykę, z którą spotykam się w tym okresie bardzo cenię, jeżeli ma wartości merytoryczne. Lubię w tej pracy, że dzień jest wyzwaniem i nie da się go tak po prostu zaplanować. Mam swoje metody działania, swoje spojrzenie na tematy medialne. cieszę się, że czuję oddech kibiców na plecach, ale ja również mam swoją ambicję. Chcę budować atrakcyjny oraz skuteczny futbol przy Łazienkowskiej, żeby dawać kibicom radość. 

 

- Za chwilę także kolejna batalia o europejskie puchary. Przed jakimi największymi wyzwaniami stoi dział sportu?

- Europejskie puchary to dla nas cel nadrzędny. Świadomość dotarcia do Europy i konstrukcja drużyny muszą być miarodajne do celu, który chcemy osiągnąć. Więcej czasu spędzam na obserwowaniu rozgrywek Ligi Europy i analizie grających tam drużyn i piłkarzy. To tam są nasi potencjalni przeciwnicy. Te cele są nadrzędne. Wiedzę, którą posiadam przekazuję piętro niżej. Kluczowe są elementy w sposobie myślenia o tym, gdzie chcemy się za chwilę znaleźć.

 

- Ostatnia kampania eliminacyjna do europejskich pucharów była gorąca i wiele się podczas niej wydarzyło. Jakie lekcje wyciągnęliśmy z ubiegłego roku i jak możemy je wykorzystać?

- Jesteśmy w zupełnie innym miejscu. Pod względem konstrukcji zespołu i komponowania piłkarzy jesteśmy dalej niż rok temu. Okres letni był szalony, nie ze względu na budowę drużyny, ale ze względu na przeciągnięty sezon, pandemię i inne tematy trudne do zaplanowania. Są już one za nami. Kalendarz sportowy będzie prawdopodobnie zachowany, nie chcemy by znów pojawił się jakieś drastyczne zmiany. Przy większym poznaniu się pomiędzy naszymi zawodnikami i zachowaniu stabilizacji w zespole sami stwarzamy sobie łatwiejszą drogę do pucharów.

 

- Jaką Legię zobaczymy w eliminacjach?

- Zmieni się trochę. Dzielę okienko transferowe na kilka podokresów. Celem są europejskie puchary, ale zakładam też różne możliwe sytuacje, w których będziemy chcieli zareagować na rynku transferów przychodzących i wychodzących. Chcemy ten zespół udoskonalić, ubarwić. Nie mamy dziś konkretnie jednej pozycji, na której jesteśmy skupieni. Idziemy w szerokie spektrum pozycji, szukając swoich możliwości i nie zamykamy się na konkretne formacje.

 

- W czerwcu rozpoczną się mistrzostwa Europy, które bywają oknem wystawowym. Czy Legia jest w stanie konkurować o zawodników, którzy mogą pokazać się tam z dobrej strony?

- Wszystko zależy od reprezentacji, w której się poruszamy. Wiadomo – są reprezentacje poza naszym zasięgiem, ale też drużyny narodowe, w których pojawiają się piłkarze o dobrej marce, ale poruszający się w naszych realiach finansowych. Będziemy śledzili mistrzostwa Europy bardzo uważnie. Patrzę też na naszych piłkarzy, którzy pojadą na turniej. Myślę, że przy dobrym rozdaniu będziemy w mistrzostwach oglądać trzech naszych piłkarzy.

Udostępnij

Autor

Przemysław Gołaszewski

16razyMistrz Polski
20razyPuchar Polski
5razySuperpuchar Polski
pobierz oficjalną aplikację klubu
App StoreGoogle PlayApp Gallery
© Legia Warszawa S.A. Wszelkie prawa zastrzeżone.