Anna Mioduska na 10-lecie Fundacji Legii - Legia Warszawa
Anna Mioduska na 10-lecie Fundacji Legii

Anna Mioduska na 10-lecie Fundacji Legii

W tym roku obchodzimy 10-lecie Fundacji Legii, która w ciągu dekady wypracowała własną drogę na niesienie pomocy i wsparła ponad 8500 beneficjentów, 150 organizacji, a do swoich projektów zaangażowała 155 000 uczestników. Z tej okazji publikujemy wywiad z Anną Mioduską, która była inicjatorką powstania Fundacji i zarządza nią od samego początku.

Autor: Bartosz Zasławski

Fot. Jakub Wydra, Janusz Partyka, Mateusz Kostrzewa, Jacek Prondzynski/Archiwum Legii

SPONSOR GŁÓWNYGłówny sponsor Plus500
  • Udostępnij

Autor: Bartosz Zasławski

Fot. Jakub Wydra, Janusz Partyka, Mateusz Kostrzewa, Jacek Prondzynski/Archiwum Legii

W tym roku obchodzimy 10-lecie Fundacji Legii, która w ciągu dekady wypracowała własną drogę na niesienie pomocy i wsparła ponad 8500 beneficjentów, 150 organizacji, a do swoich projektów zaangażowała 155 000 uczestników. Z tej okazji publikujemy wywiad z Anną Mioduską, która była inicjatorką powstania Fundacji i zarządza nią od samego początku.

- Wiosną tego roku mija 10 lat od powstania Fundacji Legii. Skąd wziął się pomysł, aby przy klubie istniała organizacja, która odpowiada i koordynuje jego charytatywną i społeczną działalność?

- Powstanie Fundacji było naturalną konsekwencją nabycia Legii Warszawa przez mojego męża. Z naszej perspektywy było jasne, że Legia to coś znacznie więcej niż klub piłkarski i że jest to przede wszystkim społeczność skupiona wokół sportu, historii i wartości Klubu. Dlatego od początku mieliśmy poczucie odpowiedzialności i misji z tym związanej. Od wielu lat byliśmy zaangażowani lub inicjowaliśmy różne działania charytatywne, ale po przejęciu Legii było dla na oczywiste, że będziemy chcieli to robić w sposób bardziej instytucjonalny, wykorzystując markę oraz potencjał Legii do niesienia pomocy.

- Czy tworząc Fundację można się było na kimś wzorować?

- Byliśmy pierwszą tego typu organizacją przy klubie piłkarskim w Polsce, to znaczy nastawioną na działania stricte pomocowe. W związku z tym należało się wzorować na tego typu organizacjach działających przy klubach zagranicznych. Razem z zespołem przeanalizowaliśmy, w jaki sposób taką działalność prowadzą największe kluby na świecie. Podstawowa różnica dotyczyła przede wszystkim budżetów jakimi dysponują tamtejsze fundacje, co daje im nieporównywalnie większe możliwości. Dlatego musieliśmy znaleźć własną drogę, własny sposób na pomaganie.

- Jaki był ten sposób? Jak wyglądały początki Fundacji?

- Przede wszystkim trzeba było sprecyzować cel działania Fundacji, komu w pierwszej kolejności chcemy pomagać. Nie było to łatwe, bo najchętniej pomagalibyśmy wszystkim potrzebującym, ale wiadomo, że to nie jest możliwe. Dosyć szybko stało się dla nas jasne, że najwięcej uwagi chcemy poświęcić dzieciom i młodzieży, zwłaszcza tym ze środowisk zagrożonych wykluczeniem i z rodzin dysfunkcyjnych. Pierwszą naszą akcją objęliśmy jedną ze świetlic środowiskowych na Powiślu. Razem z Magdą Pelczyńską, z którą zakładałyśmy Fundację, wybrałyśmy się tam z wizytą, żeby zobaczyć jak takie miejsce wygląda i działa. Wcześniej nie miałyśmy doświadczenia z tego typu instytucją, nie zdawałyśmy sobie sprawy z tego, że w tych czasach, w centrum europejskiej stolicy, można spotkać tak zaniedbane dzieci. Zadaniem tego typu świetlic jest zajęcie się dziećmi z dysfunkcyjnych domów po zajęciach szkolnych i zorganizowanie im czasu do momentu powrotu do domu. Początkowo wydawało się nam, że polega to głównie na pomocy w odrabianiu lekcji, ale okazało się, że te dzieci uczone są tam tak podstawowych umiejętności jak mycie zębów, czy sznurowanie butów. To było szokujące doświadczenie. Najbardziej znane akcje charytatywne nie nagłaśniają takich problemów. Dla nas to był jasny sygnał, że powinniśmy się tym zająć. Z czasem mieliśmy pod opieką 7 świetlic, a nasze wsparcie, w zależności od sytuacji i potrzeby było i jest bardzo zróżnicowane, od paczek na święta, przez organizowanie wyjść na mecze, zajęcia sportowe, pomoc w remontach i wyposażeniu świetlicy, wyprawki szkolne, pomoc w zorganizowaniu wyjazdów wakacyjnych czy krótkich wypadów za miasto, a nawet dogoterapię. Robimy to już od 10 lat i w tym czasie udało nam się z niektórymi organizacjami zbudować bardzo bliską więź. Jesteśmy takim starszym bratem, do którego zawszą mogą zdzwonić, bo wiedzą, że ich wesprzemy w potrzebie.

Zdjęcie

- Z biegiem lat ta działalność się poszerzała, w 2015 roku odbyła się pierwsza edycja #WszyscyDoWioseł, która stała się najbardziej rozpoznawalną akcją identyfikowaną z Fundacją Legii. Jak doszliście do koncepcji, żeby połączyć sport, rywalizację z celem charytatywnym?

- Zaczęło się od tego, że znajomi wioślarze przyszli do nas z takim pomysłem, ponieważ chcieli wesprzeć niepełnosprawnych sportowców i zdobyć dla nich fundusze na sprzęt sportowy. Znaleźli sponsora, który obiecał, że jeśli osiągniemy cel, jakim jest przepłynięcie na ergometrach dystansu z Warszawy do Madrytu, dostaniemy potrzebną kwotę. Liczyliśmy, ile by to zajęło czasu i wyszło nam, że… 24 godziny. Bez przerwy, załoga po załodze. Trzeba było całkiem mocno wiosłować, po 20 minut, co było nie lada wysiłkiem, szczególnie w godzinach nocnych. Udało się osiągnąć cel, nawet z lekką nadwyżką. Akcja bardzo się spodobała, zyskała rozgłos, pozytywny odzew z wielu stron, dlatego postanowiliśmy, że zrobimy z tego cykliczne wydarzenie. Od tamtej pory każdego roku wybieramy nowy, istotny społecznie cel, nagłaśniamy temat i zbieramy środki. Odbyło się już 7 edycji, podczas których zebraliśmy w sumie ponad 1,2 mln zł, a udział w nich wzięło już ponad trzy i pół tysiąca osób. Cudowne jest to, jak bardzo uczestnicy wciągnęli się w tę akcję. Niektóre firmy dopytują już kilka miesięcy przed ogłoszeniem celu akcji w danym roku, kiedy dokładnie będzie kolejna edycja. Dla nas to przede wszystkim dowód zaufania, że znów będziemy wspierać ważny temat i dlatego warto pojawić się na Łazienkowskiej w wyznaczonym terminie. Wracają do nas zarówno uczestnicy jak i darczyńcy, przychodzą przyjaciele, gwiazdy, dziennikarze, a niektórzy z nich, jak np. Tomek Smokowski czy Łukasz Juras Jurkowski są z nami od pierwszej edycji. W wyniku tej akcji wsparliśmy między innymi hospicjum onkologiczne, infolinię dla dzieci i młodzieży w kryzysie psychicznym, czy fundację „Daj Herbatę”, która zajmuje się bezdomnymi na terenie Warszawy. Wspólnie z kibicami z grupy Dobrzy Ludzie ufundowaliśmy też karetkę pogotowia dla Centrum Zdrowia Dziecka.

- Stałym terminem #WszyscyDoWioseł jest listopad, ale kiedy tak naprawdę zaczynają się przygotowania do tej akcji?

- Przygotowania do tej akcji zaczynają się na wiele miesięcy przed terminem samego wydarzenia. W zasadzie wkrótce po zakończeniu jednej akcji, zaczynamy myśleć o następnej edycji i zastanawiać się nad tematem i wyborem beneficjenta. Jest to dla nas jeden z najbardziej wymagających momentów i podchodzimy do tego bardzo starannie. Gdy znajdziemy temat to szukamy wiarygodnej organizacji, która się nim zajmuje. We wrześniu lub na początku października zaczynamy ogłaszać zapisy i obliczać liczbę osób startujących.

- Czy spotykaliście się już później z osobami, do których ta pomoc dotarła?

- Mamy taki zwyczaj, że poprzedni beneficjenci akcji biorą udział w następnych edycjach, więc jesteśmy z nimi w kontakcie, wiemy, co się u nich dzieje, jak wpłynęła na nich nasza pomoc. Dowiadujemy się czasem o sytuacjach, pokazujących jak nasza akcja odmieniła czyjś los. Tak było z Fundacją „Daj Herbatę” - jeden z uczestników wyszedł z kryzysu bezdomności między innymi dzięki doświadczeniu naszej pomocy. Jest wielkim kibicem Legii, regularnie przychodzi na mecze i nasza inicjatywa pomogła mu wtedy stanąć na nogi. Pamiętam też, jak po edycji poświęconej zdrowiu psychicznemu dzieci i młodzieży, ludzie przychodzili i mówili, jak otworzyliśmy im oczy na temat tego problemu. Zaczęli zupełnie inaczej rozmawiać ze swoimi dziećmi. Mamy satysfakcję, gdy uda nam się uruchomić inne myślenie na dany temat, zainspirować do zmian.

Zdjęcie

- Hasłem wiodącym Fundacji jest od lat #GotowiDoPomocy. Pod koniec zimy 2020 przyszedł czas pandemii, to była zupełnie nowa rzeczywistość, klub został właściwie bez możliwości generowania przychodu. Zapadła decyzja, że na kilka miesięcy przekształcamy się w organizację charytatywną. Można powiedzieć, że to była pewnego rodzaju rewolucja.

- Wkrótce po ogłoszeniu lockdownu, wspólnie z zarządem Legii zaczęliśmy się zastanawiać, jak najlepiej wykorzystać ten czas i zrobić coś dla dobra innych. Wiadomo było, że grupą, która jest w najtrudniejszej sytuacji, są seniorzy, najbardziej zagrożeni potencjalnymi konsekwencjami zarażenia COVID-19, często pozostawieni zupełnie sami w mieszkaniach, których dla własnego bezpieczeństwa nie powinni opuszczać. Zdecydowaliśmy, że będziemy im dostarczać darmowe posiłki. Wtedy klub przekształcił się w wielką organizację charytatywną, do której dołączyli warszawiacy, którzy razem z nami rozwozili posiłki i pomagali organizacyjnie. Ofertę pomocy rozszerzyliśmy o wsparcie psychologiczne, technologiczne, robiliśmy zakupy, a czasami po prostu rozmawialiśmy i dodawaliśmy otuchy. Udział w tej akcji dla wielu osób był pierwszym kontaktem z Legią i często spotykaliśmy się z zaskoczeniem, że Klub robi takie rzeczy. Co więcej, z częścią seniorów mamy kontakt do dziś i cały czas wspieramy ich w codziennych problemach. Podobnie jak Powstańców Warszawskich, którzy są szczególnie bliscy naszemu sercu. Tak postrzegamy naszą odpowiedzialność. Oczywiście cieszyliśmy się, że nasza akcja spotkała się z dużym uznaniem, także zagranicą. To pomaga, bo ludzie, firmy i darczyńcy widzą, jak wiele dobrego robimy, ale dla nas najważniejsze jest, aby wspierać przez cały rok różne potrzebujące grupy społeczne, niezależnie od tego czy ich problemy wzbudzają szerokie zainteresowanie. Powiem więcej, największe dramaty zazwyczaj rozgrywają się w ciszy i bardzo często tuż obok nas. Nasza Fundacja stara się je dostrzegać.

- W lutym 2022 roku wybuchła wojna na Ukrainie w krótkim czasie granicę polsko-ukraińską przekroczyło ponad 1,5 mln osób. Te dramatyczne wydarzenia doprowadziły do kolejnego, międzynarodowego etapu akcji #GotowiDoPomocy, czyli wsparcia dla uchodźców. Jak wtedy zareagowaliście?

- Ruszyliśmy z działaniami w zasadzie następnego dnia. Uruchomiliśmy punkt zbierania żywności oraz przekazywania darów dla osób, które przyjeżdżają do Warszawy. Następnie otworzyliśmy punkt pośrednictwa pracy, żeby pomóc uchodźcom znaleźć pracę i lepiej odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości. Pomogliśmy też w ewakuacji domu dziecka z terenów objętych wojną do Polski. Zorganizowaliśmy świetlicę dla młodszych dzieci, gdzie mogły spędzić wartościowo czas pod okiem wykwalifikowanych przedszkolanek, organizowaliśmy zajęcia sportowe i artystyczne dla dzieci. Później, we współpracy z międzynarodową organizacją EFDN, staliśmy się hubem dla innych klubów do przekazywania pomocy i darów na Ukrainę. Z Łazienkowskiej wyjechało 7 transportów z najpotrzebniejszymi przedmiotami i urządzeniami, w tym ponad 100 agregatów prądotwórczych. Za te działania zostaliśmy uhonorowani przez EFDN i dostaliśmy nagrodę za najlepszy projekt społeczny w 2023 roku wśród europejskich klubów.

- Przypomnijmy jeszcze „Mecz o Pokój”. W kwietniu 2022 r. przyjechało do nas Dynamo Kijów, najbardziej utytułowana ukraińska drużyna, żeby razem zebrać środki na migrantów wewnętrznych, pozbawionych własnego domu. Mecz był poprzedzony muzycznym show, transmitowanym przez Telewizję Polską, na trybunach blisko 20 tysięcy widzów. Czy dzięki takiej otoczce z pokojowym przesłaniem można dotrzeć do większej grupy osób?

- Z pewnością tak. Pokazaliśmy bardzo pozytywną ponadsportową stronę i siłę futbolu. Nie graliśmy przeciwko sobie, lecz razem, dla wyższego celu. Było to czuć także na trybunach, widzieliśmy łzy wzruszenia uczestników tego meczu. Myślę, że daliśmy im trochę nadziei i bardzo symboliczny wyraz wsparcia. W tych pierwszych tygodniach takie wsparcie miało ogromne znaczenie.

Zdjęcie

- Jak bardzo piłkarze są w stanie wesprzeć te działania fundacyjne?

- Ich udział w różnych akcjach nadaje innego wymiaru działaniom Fundacji. Bardzo wyraźnie widać to np. podczas wizyt w szpitalach dziecięcych. Widok dzieci, które czekają na piłkarzy, na swoich bohaterów, jest bardzo wzruszający. Nigdy nie zapomnę chłopca, który miał być właśnie operowany i wstrzymywał personel, aby poczekać z wyjazdem na blok operacyjny do czasu przyjazdu naszych zawodników i dopiero, kiedy przybił z nimi piątki, spokojnie dał się zabrać na zabieg. Są nawet badania, które pokazują, że spotkania ze swoim idolem - piłkarzem czy celebrytą realnie pozytywnie wpływają na układ immunologiczny małych pacjentów.

- Jak wygląda codzienność Fundacji? Oprócz pracy nad stałymi projektami i akcjami cyklicznymi jest wiele bieżących spraw, na które Fundacja reaguje z godziny na godzinę.

- Przyjęliśmy zasadę, aby nie pozostawiać żadnej wiadomości bez odpowiedzi. Pochylamy się nad każdym tematem. Wspieramy wiele licytacji i akcji zbierania środków na różne operacje, także w sposób organizacyjny oraz logistyczny. Jesteśmy bardzo otwarci na to, co do nas napływa, często są to problemy dotyczące naszych kibiców. Regularnie prowadzimy swoje programy, z których wiele ma charakter edukacyjny. Cały czas szykujemy następne projekty, następne akcje. Oczywiście nie możemy pomóc wszystkim, bo nie jest to możliwe, ale staramy się zrobić tyle ile się da, na ile starczy nam środków i możliwości.

- Fundacja Legii pomaga różnym grupom społecznym, ale wiele z nich skierowanych jest do dzieci. Czy taka pomoc wzbudza największe zainteresowanie?

- Zapewne tak jest, ale nasza decyzja, aby pomoc kierować przede wszystkim do dzieci i młodzieży, wynika z przyjętej filozofii działania. Staramy się pomagać poprzez tworzenie narzędzi, które mogą trwale zmienić życie, a nie tylko zaspokajać doraźne potrzeby. Dzieciom chcemy stworzyć szansę, aby mogły sobie radzić. W szkole językowej mamy przykłady dzieci zaniedbanych, pochodzących z rodzin dysfunkcyjnych, gdzie edukacja jest na dalekim miejscu ważności. A jednak udaje się je zachęcić do nauki języka, do poprawienia wyników w szkole, budowania poczucia własnej sprawczości. W gronie naszych absolwentów jest np. Ola, która właśnie kończy studia i będzie nauczycielką języków obcych. Dzięki naszemu programowi jako pierwsza z rodziny poszła na wyższą uczelnię. To dla nas wielki powód do radości. Bardzo wierzymy w edukację i na pewno będziemy tworzyć kolejne programy, które pomogą zaszczepić wiarę w to, że można samemu sobie, przez własną pracę i naukę, zmienić życie.

Zdjęcie

- Czy takie przykłady, jak tej dziewczyny, szczególnie was inspirują? Wtedy czujecie sens?

- Inspiruje nas możliwość wpłynięcia na czyjeś życie w pozytywny sposób. Dla dzieci, którymi się zajmujemy ważne jest to, że ktoś o nich pomyślał, gdzieś zaprosił, poczucie, że komuś na nich zależy. Kiedyś zorganizowaliśmy dla jednej ze świetlic wyjście na mecz, na który dzieci poszły ze swoimi rodzicami i było to ich pierwsze wspólne, rodzinne wyjście. Trudno sobie nawet coś takiego wyobrazić.

- Czyli dobro w ludziach jest, ale je trzeba wydobyć? Pokazać przykład, jak można je użyć?

- Wierzę, że właśnie tak jest i mam nadzieję, że naszymi działaniami inspirujemy, aby być otwartym na potrzeby innych, dzielić się, bo większość z nas ma czym, a czasem wystarczy być zwyczajnie życzliwym. A taka akcja jak #WszyscyDoWioseł pokazuje, że można zrobić coś razem, w atmosferze jedności, w imię wspólnego celu. Czasem łatwiej zrobić coś dobrego w grupie, a razem możemy też więcej zdziałać. Fundacja jest miejscem, w którym tworzymy inicjatywy, do których można się przyłączyć, a nawet przyjść ze swoim pomysłem. Niejednokrotnie zrealizowaliśmy czyjąś koncepcję pomocy i bardzo to cenimy.

- Porozmawiajmy teraz o planach Fundacji na start jubileuszowego roku. Inauguracja obchodów miała miejsce podczas niedawnego meczu z Jagiellonią Białystok.

- Cieszymy się, że udało się w tak wyjątkowy sposób rozpocząć obchody naszego dziesięciolecia. Nasi zawodnicy wystąpili w koszulkach z herbem Fundacji zamiast klubowego. Opaska kapitana drużyny również miała fundacyjne serce. Nasze logo i informacje o Fundacji były widoczne w wielu miejscach na stadionie, a także we wszystkich przekazach medialnych. Wierzę, że takie wydarzenia pomagają zwrócić większą uwagę na problemy, którymi się zajmujemy i zaangażować w pomoc jeszcze większą liczbę osób i darczyńców.

Zdjęcie

- Gdy 10 lat temu wyobrażała sobie pani, w jakim miejscu będzie Fundacja dzisiaj, to…

- … nie przypuszczałam, że będę tak mocno zaangażowana, że tak mnie wciągnie Fundacja oraz Legia i że ta rola, którą wykonuję społecznie, da mi tyle satysfakcji. Początkowo w ogóle nie miałam takiego planu, myślałam, że pomogę zorganizować struktury Fundacji, uruchomimy plan i zespół, który będzie działać. Stało się jednak inaczej i jestem dumna kiedy dziś, w dziesiąte urodziny, możemy podsumować nasz dorobek: ponad 8500 beneficjentów, wsparcie dla blisko 150 organizacji i prawie 155 000 uczestników projektów Fundacji. To zasługa cudownego zespołu Fundacji Legii, bez którego wszystko to co robimy, nie byłoby możliwe. Żeby zajmować się działalnością charytatywną, trzeba posiadać specjalny zestaw cech, jak empatia i wrażliwości społeczna, w połączeniu z pasją i gotowością do ciężkiej pracy. Pomaganie potrafi dawać wielką radość, ale trzeba to czuć i mieć w sobie ten społeczny pierwiastek, inaczej to po prostu nie zadziała. Zespół mamy mały, ale bardzo pracowity, zaangażowany i oddany. Magda, Kamil i Maja to mój Dream Team.

- Czy działalność Fundacji Legii ma wpływ na postrzeganie klubu i jego wizerunek?

- Z pewnością tak. Bardzo nam jest miło, gdy z kimś rozmawiamy przy okazji naszych akcji i słyszymy: nie wiedzieliśmy, że Legia robi takie dobre i ważne rzeczy. Wydaje mi się, że przyczyniamy się do innego postrzegania Legii, wpływamy również pozytywnie i inspirująco na inne kluby, które dostrzegają, że warto coś takiego robić. Nasze dziesięciolecie to dobra okazja, aby tę ideę jeszcze bardziej rozpropagować. Bardzo ważne jest także zaangażowanie coraz większej ilości osób do wspierania potrzebujących, a często najlepszym sposobem jest robienie tego poprzez fundacje. Mamy teraz czas rozliczeń podatkowych, więc bardzo zachęcam do wspieranie konkretnych organizacji, które chcemy wesprzeć. Warto wybrać organizację, której wartości podzielamy i której działalność jest transparentna. Tylko w ten sposób wiemy, gdzie i na co idą nasze pieniądze. Oczywiście, szczególnie zachęcam do przeznaczenia swojego 1,5% na naszą Fundację, bo jest to istotna część naszych przychodów. Mam nadzieję, że nasza praca, sposób i forma działania skłonią jeszcze więcej osób do dołączenia do charytatywnej rodziny Legii i przez kolejną dekadę nasza pomoc dotrze do jeszcze większej liczby potrzebujących. I zmieni ich życie na lepsze.

ZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcie
Udostępnij

Autor

Bartosz Zasławski

16razyMistrz Polski
20razyPuchar Polski
5razySuperpuchar Polski
pobierz oficjalną aplikację klubu
App StoreGoogle PlayApp Gallery
© Legia Warszawa S.A. Wszelkie prawa zastrzeżone.